3 dni w Wilnie
Krótki wypad do Wilna przypadł nam na koniec stycznia
Ferie zimowe były już w połowie za nami. Może nie do końca spontanicznie, ale postanowiliśmy jednak zabrać dzieci w nowe miejsce. Wybór padł na Wilno nie tylko z uwagi na niedużą odległość i atrakcyjność miasta, ale też na sentyment jakim darzę osobiście stolicę Litwy.
Ostatnio miałem okazję być tam 12 lat wcześniej. W tym czasie bardzo dużo się zmieniło. Mimo, iż już wtedy Wilno wyraźnie pędziło w stronę państw zachodnich, to teraz z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że jest nowoczesną, dynamicznie rozwijającą się stolicą europejskiego kraju. Jednocześnie wyraźnie widać duży nakład pracy, jaki kładą Litwini na budowanie własnej tożsamości oraz pielęgnację kultury. Mimo to, wciąż można poczuć klimat miasta sprzed lat. Na głównych ulicach, w bocznych uliczkach i na obrzeżach widać bogatą i skomplikowaną historię tego miasta.
Krótki wypad skupił się głównie na wileńskiej starówce. Długie spacery, muzea i kosztowanie regionalnej kuchni (z uwagi na korzenie mojej rodziny, kuchnia rejonu wileńszczyzny jest dla mnie pełna smaków z dzieciństwa;) Z pewnością mogę polecić wizytę w Muzeum Iluzji lub Pałacu Książąt Litewskich (pamiętam moją wizytę na Litwie 20 lat temu, kiedy w miejscu pałacu była wielka dziura w ziemi). Naturalnym kierunkiem jest baszta Giedymina, ze wspaniałą panoramą całego miasta. Koniecznie warto wybrać się na Zarzecze, będące aktualnie miejscem rozwoju alternatywnej strony kulturalnej miasta. Jednak dla mnie najciekawsze jest po prostu spacerowanie uliczkami starówki niezależnie od aury. W zakamarkach kamienic można odnaleźć wiele urokliwych kawiarni i restauracji, których jest tak dużo, że nie sposób wszystkie odwiedzić.
Poniżej umieściłem część subiektywnie wybranych ujęć. Materiał jest dość ubogi, ale głównym celem wyjazdu było spędzenie czasu z rodziną, a zdjęcia są skutkiem ubocznym 😉